Młodzi ludzie płaciliby, żeby Tiktok i Instagram zniknął
Mam dużo przemyśleń na temat negatywnego wpływu sieci społecznościowych na młodzież. Sam opuściłem Facebooka parę lat temu, ale nie uciekłem od macek algorytmów - dziś nie jest to możliwe. Jest pewnie wiele dobrych tekstów zawierających potężne argumenty przeciw Instagramowi i TikTokowi. Dziś jednak opisuję ciekawe badanie które zauważa, że poza dopaminowym sprzężeniem zwrotnym które algorytmy bezwględnie nauczyły się wykorzystywać jest jeszcze coś. FOMO - fear of missing out, czyli obawa przed tym, że ominie mnie coś ważnego.
Aby zbadać tą kwestie, autorzy badania przeprowadzili eksperyment, którego celem było zmierzenie, jak dobrze ludzie czują się korzystając z pewnych usług, wiedząc, że im więcej osób z nich korzysta, tym lepiej, oraz jak to wpływa na osoby, które z tych usług nie korzystają. Eksperyment oparty na ankiecie skupiał się na TikToku i Instagramie i został przeprowadzony na 1000 studentów uczelni.
Badanie sprawdza, ile pieniędzy użytkownicy przyjęliby za wyłączenie swoich kont na TikToku i Instagramie na cztery tygodnie, przy założeniu, że inni nadal będą z nich korzystać. Badają też, jak ta wartość zmienia się, gdy inni studenci z ich uniwersytetu również deaktywują swoje konta. Odkrywają, że:
- Użytkownicy chcieliby otrzymać 59 dolarów za wyłączenie TikToka i 47 dolarów za Instagram, gdy inni w ich sieci nadal korzystają z tych platform.
- Użytkownicy płaciliby 28 dolarów i 10 dolarów, aby inni, w tym oni sami, deaktywowali konta na TikToku i Instagramie.
- 64% aktywnych użytkowników TikToka i 48% użytkowników Instagrama doświadcza negatywnych skutków z powodu istnienia tych produktów.
- Osoby bez kont płaciłyby 67 dolarów i 39 dolarów, aby inni deaktywowali swoje konta na TikToku i Instagramie.
Let it sink:
Młodzi ludzie płaciliby, żeby Tiktok i Instagram zniknął
Autorzy tekstu nazywają to zjawisko pułapką mediów społecznościowych. Wiele osób doświadcza negatywnego wpływu platform, ale bez nich byłoby im jeszcze gorzej.
Efekt Sieciowy i rozlanie konsumpcji
Aby lepiej zrozumieć przyczyny takiego - dla mnie jednak szokującego - stanu rzeczy, należy przypomnieć pojęcie efektu sieciowego. Wg definicji z Wikipedii to pojęcie w teorii ekonomii opisujące sytuację, w której obecni konsumenci dobra odnoszą korzyści, gdy zwiększa się adopcja tego dobra przez nowych użytkowników.
Badanie bezpośrednio nie odwołuje się do tego pojęcia ale we wstępie zwraca uwagę, że im więcej użytkowników jest na platformie społecznościowej tym więcej oni wyciągają korzyści z tej platformy - właśnie ze względu na szerszy wachlarz potencjalnych interakcji. Ponad to sieci społecznościowe wpływają na osoby nie będące użytkownikiem poprzez zjawiska wykluczenia społecznego oraz wspomnianiego wcześniej FOMO. Badacze nazwywają to consumption spillovers czyli rozlaniem konsumpcji - z osób korzystających na niekorzystających. Oznacza to, że część użytkowników nie korzysta z sieci bo chce - zostali "zalani" tą potrzebą konsumpcji od swoich bliskich.
Myślę, że kluczowe do zrozumienia tych wyników jest zrozumienie paru tez.
- Individual consumer surplus to nadwyżka konsumencka użytkownika - ludzie korzystający z produktu przypisują mu wartość.
- Non-consumer surplus to nadwyżka osoby nie korzystającej z produktu. W większości wypadków jest równa zeru, ale, ze względu na efekt sieci i jego konsekwencje - w sieciach społecznościowych osoba nie będąca użytkownikiem tworzy deficyt konsumencki.
Kto jest temu winen?
Algorytmy sztucznej inteligencji które podają treść w Sieciach Społecznościowych. Przypomnę ten tekst Harariego z New York Timesa z marca 2023 roku (Tłumaczenie ChatGPT4):
Media społecznościowe były pierwszym kontaktem między sztuczną inteligencją (AI) a ludzkością, i ludzkość przegrała. Ten pierwszy kontakt dał nam gorzki przedsmak tego, co ma nadejść. W mediach społecznościowych prymitywna sztuczna inteligencja była używana nie do tworzenia treści, ale do kuratowania treści generowanych przez użytkowników. Sztuczna inteligencja stojąca za naszymi kanałami informacyjnymi nadal decyduje, które słowa, dźwięki i obrazy docierają do naszych siatkówek i bębenków usznych, wybierając te, które osiągną największą wiralność, reakcję i zaangażowanie.
Mimo że jest bardzo prymitywna, sztuczna inteligencja stojąca za mediami społecznościowymi wystarczyła, aby stworzyć zasłonę iluzji, która zwiększyła polaryzację społeczną, podkopała nasze zdrowie psychiczne i rozwiązała demokrację. Miliony ludzi pomyliły te iluzje z rzeczywistością. Stany Zjednoczone mają najlepszą technologię informacyjną w historii, a jednak obywatele USA nie mogą się już zgodzić, kto wygrał wybory. Chociaż wszyscy są już świadomi negatywnych skutków mediów społecznościowych, problem ten nie został rozwiązany, ponieważ zbyt wiele naszych instytucji społecznych, ekonomicznych i politycznych stało się z nimi powiązanych.
Algorytmy tylko dla pełnoletnich
Wracając do tezy początkowej - oczywiście zakazanie sieci społecznościowych to teza absurdalna. Jakiś czas temu Unia Europejska wymogła na Big Techach wprowadzenie wersji płatnej dającej Użytkownikom alternatywę by uniknąć inwazyjnego profilowania na podstawie ich danych. Internet śmieszkował, że Unia wygłupiła się, ceny są absurdalne i nikt z tego nie skorzysta. Ja uważam, że dobrze mieć wybór.
Natomiast ten mechanizm sprawił, że BigTechy nie będą miały łatwej wymówki by zacząć weryfikować wiek użytkownika poprzez np. weryfikacje karty czy pobranie symbolicznej opłaty. W takim modelu można sobie wyobrazić że właśnie wykorzystanie algorytmów proponujących treści mogłoby być dostępne dla dorosłych. Dzieci niech dalej korzystają z treści ale w trybie vanilla w którym treść jest układana chronologicznie.
Link do badania: