Budowanie marki osobistej - AI posty pisze
Użyłem AI do budowania swojej marki osobistej.
Oddałem popołudniowy slot na swoich Social Mediach sztucznej inteligencji. Jaki był cel eksperymentu i co z tego wynikło?
Od zeszłych wakacji piszę teksty do newslettera Demokratyzacja Technologii. Realizuję to trzy cele:
- Hobby - moja przygoda z internetem zaczęła się od tego, że byłem webmasterem i prowadziłem stronkę internetową o ekranizacji Władcy Pierścieni. Posiadanie domeny, analityki, tworzenie treści sprawia mi autentyczną frajdę,
- Nauka - w Demokratyzacji Technologii skupiam się na opisywaniu przystępnym językiem zagadnień które mogą pomóc ludziom tworzyć rzeczy które wydawały im się nieosiągalne bez dużych nakładów czasu,
- Marka własna - chyba jestem za stary na zostanie instagramowym influencerem (choć ostatnio miałem pomysł na stworzenie kanału "czy to skiśnie" na którym kisiłbym nieoczywiste rzeczy a potem nagrywał jak je jem) ale wierze w nurt creator economy - warto umieć tworzyć treści i docierać z nimi do ludzi.
Liczba subskrybentów rośnie stabilnie ale bardzo powoli. W sieciach społecznościowych przewija się dużo wpisów guru którzy zachwalają aktywną obecność w socialach - wystarczy równomiernie pisać a followerzy sami przyjdą. No więc postanowiłem spróbować.
Jako skarbnica ruchu przedstawiany jest Twitter z którego korzystam intensywnie od 2018 roku - mojego opuszczenia Facebooka. Widzę, że są ludzie którzy potrafią generować dobre zasięgi. Sam nigdy jednak nie skupiałem się na tworzeniu treści na Twittera - pomyślałem, że po paru miesiącach pisania mam trochę tekstów które można by użyć ponownie i lekkim nakładem pracy spróbować swoich sił.
Skorzystałem z Typefully - bardzo eleganckiego rozwiązania do planowania Tweetów. Wahałem się między Hyperfury i TweetHunter. Ostatecznie była to wypadkowa ceny oraz dobrej integracji z Linkedinem który do tej pory był rdzeniem mojej działalności.
Oczekiwałem, że regularność i obszerność wpisów pomoże mi dotrzeć do osób spoza mojej sieci kontaktów. Zaplanowałem dwa sloty na publikacje:
- o 12:00 - gdy wrzucałem skrót jednego z wcześniej napisanych tekstów, zazwyczaj jako wątek czyli długi tekst na Twitterze
- o 17:00 - gdzie miałem wrzucać krótkie, lekkie tweety
No, Sztuczna Inteligencjo, przydaj się do czegoś!
Pomyślałem, że skoro te Generative AI jest takie dobre, to może warto skorzystać z Tego. Myśl, że będę wrzucał na swoje konto treść wygenerowaną przez algorytm sprawiała, że czułem się brudny. Ale pomyślałem - suby same się nie zrobią :) jesteś early adopterem technologii, skorzystaj z tego. Pierwszy plan, był bardzo leniwy - poprosiłem AI o propozycje wiralowych tweetów:
No i spoko, w sumie o to chodziło. Ale gdy 9 Maja zapowiedziałem, że na profilu będzie AI, reakcje na niego zaskoczyły mnie. To miał być tylko wpis uciszający moje sumienie a spotkał się z zainteresowaniem.
Uznałem, że wrzucanie one-linerów będzie stratą potencjału z jednej strony no i pewnym zawodem dla osób które autentycznie się zainteresowały tematem.
Postanowiłem rozbudować wątki zaproponowane przez AI i faktycznie zagrać w tę grę "AI posty pisze".
Robiłem tak z każdym następnym, zaplanowanym wpisem na 17:00 - teksty przygotowywałem z tygodniowym wyprzedzeniem, w weekend. Zajmowało mi to z dwa kwadranse a później nie myślałem o tym co się dzieje - mogłem się skupić na innych zadaniach.
Show me the money!
Jakie były efekty akcji? Dla mnie był to zawód. Akcja zaczęła się 9 maja.
Więc coś się ruszyło, ale nie przekładało się to istotnie na obserwacje profili, odwiedziny domeny www.demokratyzacjatechnologii.pl a tym bardziej na to na czym najbardziej mi zależało - na subskrypcje do newslettera. Prawdopodobnie trzy tygodnie to za krótko by oceniać działania, ale chyba nie będę szedł tą ścieżką...
Równolegle, z potrzeby sukcesu, nieśmiało wróciłem na Facebooka. Postanowiłem, że nie będę przeglądał Timeline'u - czułem się jak Bill Clinton co to "palił trawę ale się nie zaciągał". Będę korzystał z grup tematycznych które obsieję swoimi tekstami. Czułem się słabo wrzucając tak bezwstydnie swoje posty ale YOLO.
BUM
Efekt był piorunujący. Wpisy wrzucane na facebooka zaczęły generować nieporównywalnie duży ruch w zestawieniu z działaniami planowanymi. I był to ruch na stronie a nie odsłony wpisów.
Co najważniejsze, przełożyło się to bezpośrednio na zapisy do newslettera.
To co zadziałało najlepiej w Facebooku to:
- starałem się dostosowywać treść do tematyki grupy, zwiększało to szansę, że tekst zostanie dodany
- najważniejszą rzeczą jaką możesz zrobić, to dołączyć do grupy i zacząć się w niej udzielać. naprawdę niewiele potrzeba by otrzymać odznakę "najbardziej zasłużony członek"
- bardzo ważna jest interakcja w pierwszych godzinach od publikacji, warto odpowiadać na komentarze i budować zaangażowanie
Nie potrafię ocenić wpływu obrazków w miniaturze - od pewnego momentu generuje je w Midjourney - osobiście jestem bardzo zadowolony, wydają mi się dużo ciekawsze i przyciągające niż zdjęcia stockowe. Ale by jednoznacznie stwierdzić należałoby zrobić testy A/B.
Reasumując, w większości wypadków to co przyniosło największe korzyści to była zwykła ludzka robota.
Jest jeszcze miejsce dla nas w tym świecie
To w sumie pocieszająca konstatacja. Gdy w 1997 roku Gary Kasparov przegrał pojedynek szachowy z komputerem niektórzy obawiali się, że przestaniemy oglądać szachowe pojedynki ludzi, skoro obietywnie lepsze mecze będą w wykonaniu robotów. Tak się nie stało - choć jeśli masz ochotę, to zajrzyj tutaj - to strona z komputerowymi mistrzostwami w szachy. Ale generalnie, ludzie wolą oglądać ludzi. Jest chyba coś magnetycznego w tym, że możemy się pomylić, że jest ten dodatkowy wymiar poza czysto algorytmicznym wyliczeniem wyniku. W filmie Gry Wojenne z 1983 roku komputer gra w kółko i krzyżyk - stwierdza, że grając bezbłędnie jest to gra nie do wygrania.
Może podobnie jest z czytaniem felietonów? Może faktycznie jest różnica między wygenerowaniem tekstu a napisaniem tekstu. A może to nasza ludzka megalomania która krzyczy, że jesteśmy wyjątkowi? W styczniu 2023 autor tego bloga wygenerował przez GPT piosenkę Nicka Cave'a i wysłał mu ją. Nick odpisał mu:
What makes a great song great is not its close resemblance to a recognizable work. Writing a good song is not mimicry, or replication, or pastiche, it is the opposite...
This is part of the authentic creative struggle that precedes the invention of a unique lyric of actual value; it is the breathless confrontation with one’s vulnerability, one’s perilousness, one’s smallness, pitted against a sense of sudden shocking discovery
Polecam cały list. Osobiście jestem pełen wątpliwości, czy dzieło stworzone przez człowieka tak wyraźnie jest inne niż algorytmiczne. Chciałbym, żeby było. Ten eksperyment to dla mnie krok w tym kierunku.
Wrap up
Na definitywne konkluzje pewnie za wcześnie. Nie starałem się iterować promptów, nie uczyłem się co rezonuje z publiką. Ten eksperyment dobrze pokazuje, że AI to nie jest magiczny kapelusz z którego można wyciągać dobra bez końca.
AI to narzędzie którego musimy się nauczyć. Ale nie mam wątpliwości, że będzie to narzędzie coraz bardziej potężne i każda godzina poświęcona na jego naukę zwróci się z nawiązką.